Lekarz Gagarina

Operatorzy, Maksim Drozdow i Aliszer Khamidkhodjaew fotografują kazachską prowincję z niezwykłym wyczuciem, a ich zdjęcia łączą w sobie niezwykłe, oniryczne piękno i codzienną brzydotę.
"Zawsze podejrzewałem, że Rosja częściowo nie istnieje. A na wschód od Moskwy to już nie istnieje prawie na pewno" – pisał niedawno Andrzej Stasiuk. O tej nieistniejącej, przemilczanej prowincji mówi dziś znakomity film Alekseia Germana. "Papierowy żołnierz" zabiera nas w miejsca, których nie ma, przenosi do czasów, które minęły, jednocześnie wciągając widza w opowieść zaskakująco uniwersalną. Jest 1961 rok. Sam środek niczego. Na kazachskich stepach trwają przygotowania do pierwszego lotu w kosmos. Radzieckie marzenie o światowej dominacji ma się zrealizować dzięki grupie żołnierzy, inżynierów i lekarzy. Danił (dobry Merab Ninidze) należy do tych ostatnich – to on dba o zdrowie przyszłych zdobywców kosmosu. Na dalekiej prowincji, w cieniu Bajkonuru pracuje dla dobra ojczyzny, jednocześnie szukając drogi do samorealizacji. Jest człowiekiem rozdartym – między przywiązaniem do żony, uwodzicielsko pięknej lekarki (Chulpan Khamatova) oraz miłością oddanej kochanki (Anastasia Szewelewa); między tęsknotą do wielkomiejskiej Moskwy i codziennością spędzaną na błotnistych polach Kazachstanu, wreszcie – między patriotycznym obowiązkiem a inteligenckim poczuciem misji. O pęknięciach jego osobowości, wahaniach i złudzeniach mówi German w swym filmie. Obrazie wyjątkowym, bo wymykającym się jednostronnym interpretacjom. Opowiadając o rodzeniu się radzieckiego imperium, reżyser portretuje tu bowiem jego natychmiastowy rozpad. Na dalekiej prowincji próżno szukać śladów wzniosłości i piękna. Imperialna duma rodzi się z rozkładu, w błotnistych polach, wśród drewnianych baraków, psów szwendających się dookoła. Na tym pustkowiu słychać jedynie pojękiwania przejeżdżających pociągów, muczenie krów i tęskne rozmowy o wspaniałej Moskwie. Ludzie niemal zawsze są tutaj smutni, jacyś "nienastrojeni". W tej dziwacznej scenerii elegancki mężczyzna grający na gitarze wygląda równie absurdalnie, co kazachski staruszek próbujący sprzedać komuś kiczowaty portret Stalina. German zaprasza nas bowiem do świata niszczejącego, gnijącego na naszych oczach, choć ufundowanego na wierze w wielkie idee. Jednocześnie jego "Papierowy żołnierz" uwodzi wizualną urodą. Operatorzy, Maksim Drozdow i Aliszer Khamidkhodjaew fotografują kazachską prowincję z niezwykłym wyczuciem, a ich zdjęcia łączą w sobie niezwykłe, oniryczne piękno i codzienną brzydotę. Dzięki tej dwójce pejzaż staje się jednym z wielu bohaterów filmu Germana, nie mniej istotnym niż zapełniający go ludzie. W swym "Zagubionym kosmonaucie" Daniel Kalder pisał, iż mieszkańcy postradzieckich republik mają świadomość, że ich historie "stanowią co najwyżej przypis do innej, znamienitszej historii, to znaczy historii Rosji". Nie inaczej jest z bohaterami "Papierowego żołnierza". Choć German skupia swoją i naszą uwagę na opowieści Daniła, jego film ma wielu równorzędnych bohaterów. Miejscowy lekarz jest ledwie częścią lokalnego krajobrazu, wtapia się w niego, często znika wśród innych postaci. U Germana kamera prześlizguje się po ich twarzach, portretuje je, by po chwili skupić się na kolejnej osobie, kolejnej historii. Bo "Papierowy żołnierz" to nie tylko opowieść o konkretnych ludziach, ale przede wszystkim – wspaniały, symboliczny obraz Rosji, rozpadającego się imperium, jego kompleksów, bolączek i słabości. Utkany z ironicznych dialogów, dyskretnie dowcipnych i tragicznie pięknych scen okazuje się jednym z najbardziej niezwykłych rosyjskich filmów ostatnich lat.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones